Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski
2990
BLOG

Fenomen szkół katolickich

Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski Rozmaitości Obserwuj notkę 16

Od kilku dni przechodząc ulicą Skałeczną w Krakowie można zobaczyć sporą kolejkę przed jednym z budynków, w którym mieści się publiczna szkoła podstawowa prowadzona przez siostry Augustianki. Oczekujący w kolejce pragną zapisać swoje dzieci do tej szkoły na następny rok szkolny 2011/2012. Podobne zainteresowanie towarzyszy innym publicznym szkołom katolickim, zdarza się iż rodzice próbują zapewnić w nich miejsce dla swojego dziecka z kilkuletnim wyprzedzeniem. Dzieje się to w czasie niżu demograficznego, gdy wiele szkół publicznych prowadzonych przez samorządy ma kłopoty z zapewnieniem pracy dla wszystkich zatrudnionych nauczycieli, gdyż rokrocznie spada liczba dzieci podejmujących w nich naukę. Warto zauważyć, iż wśród osób zainteresowanych skierowaniem swojego dziecka do szkoły katolickiej jest sporo osób religijnie obojętnych, czy wręcz niewierzących. Tymczasem decydują się oni na wybór szkoły katolickiej dla swojego dziecka, czyli placówki o jasno określonym chrześcijańskim kanonie wychowawczym. Jest to swoisty paradoks, jednak paradoks pozorny, albowiem ci rodzice uważają, iż fundamentalne znaczenie ma dla nich pewność wysokiej jakości oferty edukacyjnej tych placówek. W ten oto sposób przejawia się naturalny mechanizm rynku edukacyjnego, w sytuacji otwarcia dla rodziców pełnej możliwości wyboru szkoły.

           Kwestia popularności publicznych szkół katolickich to także wyraz ogromnego zaufania rodziców do pracujących w nich nauczycieli. Z kolei pewna różnorodność skali religijnego zaangażowania rodziców pokazuje, iż są to właściwie szkoły dla każdego, czyli rzeczywiście szkoły powszechne. Trzeba zauważyć, że ogromne znaczenie ma funkcjonowanie tych placówek w formule szkół publicznych, czyli placówek nie pobierających żadnych opłat za kształcenie w ramach ramowego planu nauczania. Równocześnie szkoły te nie są objęte rejonizacją, a także nie muszą stosować Karty nauczyciela. Sprawia to, że mają one swobodę wyboru uczniów, a także możliwość zdecydowanie bardziej elastycznego niż placówki samorządowe kształtowania zasad zatrudniania i wynagradzania nauczycieli. Trzeba jednak także pamiętać, że takie szkoły nie mając wyznaczonych obwodów nie mogą liczyć na trafianie do nich większości dzieci w nich mieszkających. Innymi słowy muszą one przyciągać swoich potencjalnych uczniów jakością prezentowanej oferty edukacyjnej oraz efektami kształcenia i wychowania. Można stwierdzić, iż los takiej placówki oraz co naturalne jej pracowników /w tym wysokość ich wynagrodzeń/ zależy od jakości ich pracy. Taka szkoła przestaje być elementem biurokratyczno – etatystycznego systemu, a staje się częścią rynku edukacyjnego. Oczywiście w przypadku szkół katolickich pojawia się pomagające im tradycyjne zaufanie, jakim cieszą się one wśród polskich katolików. Jednak obecność w nich coraz większej liczby dzieci z niekatolickich rodzin ukazuje, iż potrafią być skuteczne w klasycznej rynkowej rywalizacji.

           Warto zauważyć szczególnie dwa ważne elementy stojące u podstaw ich sukcesu, które powinny skłonić do refleksji osoby odpowiedzialne za polską oświatę. Otóż pełne uwolnienie szkół podstawowych i gimnazjów z rejonizacji mogłoby przynajmniej w miastach wykreować naturalne mechanizmy konkurencyjności pomiędzy nimi i przyczynić się do poprawy jakości kształcenia i wychowania w ich murach. Równocześnie wbrew temu co się powszechnie w Polsce sądzi mogłoby to także przyczynić się do poprawy szans edukacyjnych dzieci ze środowisk o niskim statusie edukacyjno – społecznym /pokazują to wyniki badań przeprowadzonych w Szwecji przez Frederika Bergströma i Mikaela Sandströma/. Drugim niezwykle ważnym wyznacznikiem szkół katolickich jest precyzyjny system wychowawczy oparty na uniwersalnych, chrześcijańskich wartościach. Dzięki temu, jak podkreślają często rodzice są oni przekonani, iż w takiej szkole ich dziecko zostanie dobrze wychowane oraz że będzie bezpieczne. To niezwykle ważne przesłanie, jakie płynie z analizy sukcesu tych szkół; oto rodzice nie oczekują od szkoły rozmaitych, bardzo wątpliwych eksperymentów wychowawczych, czy też dystansowania się od kwestii wychowawczych, ale jasnego, opartego na wartościach przekazu wychowawczego. Można stwierdzić, iż oczekują formowania przez szkołę uczniowskich charakterów i osobowości, kształtowania przez jej nauczycieli prawdziwych arystokratów ducha i umysłu. Poza tym, co także ma niebagatelne znaczenie, mają oni poczucie, iż są w takich szkołach partnerami nauczycieli w dziele wychowywania swoich dzieci, jak również partnerami szkoły. Generalnie bowiem wybierających te szkoły rodziców łączy przede wszystkim ogromne zaangażowanie w dzieło wychowania i kształcenia swojego dziecka, są to poza tym najczęściej osoby aktywne rozumiejące, iż nie można bezrefleksyjnie oddawać swojego dziecka we władanie tzw. systemu szkolnego.  

           Sądzę, iż w czasie, gdy środowiska lewicowe podnoszą wrzawę wokół kwestii nauczania religii, czy też obecności symboliki religijnej w polskich szkołach sukces szkół katolickich jest naturalną odpowiedzią na społeczne oczekiwania i potrzeby wyraźnej większości Polaków. Trzeba przecież zauważyć, iż dzieje się to w czasie, gdy w medialnym mainstreamie bardzo często katolickość przedstawiana jest jako coś anachronicznego i niemodnego. Tymczasem szkoły katolickie swoją spokojną pracą, nie narzucając nikomu swojej oferty przyciągają do siebie coraz więcej młodych ludzi. Równocześnie rokrocznie rośnie ich liczba, a nowe placówki powstają na wyraźne życzenie rodziców. Warto wspomnieć, iż nierzadko dochodzi do przekształcania publicznej szkoły samorządowej w publiczną szkołę katolicką. W każdym takim przypadku u podstaw decyzji samorządu znajdują się prośby rodziców domagających się lepszej szkoły dla swoich dzieci. Dla rodziców takie przekształcenie nie ma żadnego formalnego znaczenia poza wyrażeniem zgody na wychowywanie dzieci w duchu wartości chrześcijańskich. Zresztą występując o przekształcenie placówki samorządowej rodzice wiedzą o takim warunku. Każda taka szkoła po przekształceniu otrzymuje dotację na każdego ucznia w wysokości średnich kosztów kształcenia w szkole tego typu na terenie swojej jednostki samorządowej. Dzięki temu dostęp do tych szkół jest otwarty dla każdego dziecka, niezależnie od zasobności materialnej jego rodziców.

           Sądzę, że warto wyciągnąć wnioski z sytuacji nadmiaru chętnych dzieci do szkół „urynkowionych” /ale nadal publicznych/ oraz kłopotów z zapewnieniem szkołom „nieurynkowionym” odpowiedniej liczby uczniów. Najprostszym i najlogiczniejszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie wszystkich placówek prowadzonych przez samorząd na rzeczywisty rynek edukacyjny. Nie mogę, nie wspomnieć, iż od ponad dziesięciu lat na polskiej prowincji ma miejsce fascynujący proces przejmowania przez obywateli szkół przeznaczonych do likwidacji i prowadzenia ich w formule podobnej do tej, na której opiera się działanie publicznych szkół katolickich, owe szkoły obywateli stają się powoli nową jakością w polskiej oświacie. Stąd też zamiast toczyć irracjonalne spory ideologiczne wokół polskiej oświaty warto spokojnie analizować rzeczywiste potrzeby i oczekiwania obywateli oraz wspierać ich w zapewnieniu ich dzieciom edukacji na dobrym poziomie.

 

 

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości