Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski
474
BLOG

Euro 2012 sprawą narodową?

Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Narasta swoista psychoza związana z najbliższymi piłkarskimi mistrzostwami Europy. W telewizyjnych programach informacyjnych odliczane są dni dzielące nas od rozpoczęcia tej imprezy. Coraz częściej pojawiają się kompletnie bezsensowne wypowiedzi, iż patriotyzm dzisiaj mierzy się stosunkiem do Euro, krótko mówiąc narasta atmosfera, w której pod wielką "gałą" zaczynają znikać autentyczne, poważne polskie problemy, a krytyczne myślenie o polskiej rzeczywistości ma zastąpić duma z organizacji europejskich rozgrywek piłkarskich.  Wyraźnie widać, że sprzyjające obecnemu rządowi media czynią z organizowanych przez Polskę i Ukrainę rozgrywek sprawę o wręcz kluczowym dla Polski znaczeniu. Tymczasem mamy do czynienia z kolejną fazą przedstawienia "Igrzyska dla ludu", które uwielbia obecny rząd premiera-piłkarza. Jednak te igrzyska będą nas bardzo drogo kosztować i nasi potomkowie będą nas pewnie przeklinać za długi, wygenerowane przez chociażby stadionową gigantomanię, które będą musieli spłacać.

Współczesna Polska jawi się jako dziwny kraj z pięknymi, nowoczesnymi, ale równocześnie bardzo drogimi stadionami (najczęściej zwyczajnie przepłaconymi) oraz fatalnym stanem wszelkiej innej infrastruktury. Poza tym powtarzane często zdanie o tym, iż mamy dzisiaj stadiony nie ustępujące jakością wiodącym w tej materii krajom, ma zgoła absurdalny wydźwięk, nie tylko w kontekście zaniedbywania innych zdecydowanie ważniejszych dla Polaków spraw, ale również w kontekście nędznego poziomu rodzimej piłki nożnej. Oto na pięknych, nowoczesnych obiektach odbywają się mecze ligowe na beznadziejnym poziomie i przy wypełnionych w niewielkim stopniu trybunach. Zbudowane u nas stadiony najprawdopodobniej podzielą los obiektów wzniesionych w Portugalii przed organizowanymi przez nią osiem lat temu mistrzostwami, a przecież poziom piłkarzy portugalskich jest zdecydowanie wyższy niż biegających po naszych boiskach. Skądinąd koszty organizacji mistrzostw "pomogły" Portugalii w dojściu do stanu obecnej zapaści finansowej.

Wobec narastających kłopotów ekipy premiera Tuska z rozwiązywaniem fundamentalnych dla Polaków problemów, propagandyści rządowi wzmagają piłkarską ofensywę. Pragną przekonać Polaków, że od sprawnie przeprowadzonych mistrzostw zależy nasza przyszłość i miejsce w Europie. Tym, którzy zamierzają w trakcie Euro protestować przeciwko rządowej polityce, przedstawiciele partii miłującej nade wszystko władzę dla niej samej, oświadczają wprost, że będzie to niepatriotyczne. Zresztą można odnieść wrażenie, iż rząd pragnie za wszelką cenę w miarę spokojnie dociągnąć do Euro i następnie sprawnie przez nie przejść, nie zwracając uwagi na to, co będzie później. Gdyby jeszcze nasza reprezentacja odniosła spektakularny sukces, to wówczas rządowi propagandyści mieliby nowy impuls do głoszenia chwały władzy. Jednak akurat ten sukces jest tak samo prawdopodobny, jak sukcesy premiera Tuska w budowaniu silnego i przyjaznego dla obywatela państwa. Skądinąd gdyby nawet nasza reprezentacja wygrała czerwcowe mistrzostwa (co byłoby cudem tysiąclecia), to ani trochę nie spadnie polskie zadłużenie ani bezrobocie, nie podniesie się jakość polskiej ochrony zdrowia czy edukacji, jedynie premier Tusk i jego zwolennicy ogłoszą, że to oczywiście ich zasługa.

Obserwując ową piłkarską psychozę mam nieodparte wrażenie, iż to już było. Dokładnie tak, jak obecnie wszelkie rozgrywki sportowe traktowały władze peerelu, a sukcesy naszych sportowców miały świadczyć o potędze ówczesnego państwa. Można stwierdzić, iż zmieniło się tak wiele, a właściwie nic się nie zmieniło. Znowu piłka ma Polakom zasłonić cały świat. Mam nadzieję, że tym razem zabiegi rządowych propagandystów zakończą się ich spektakularną klęską, do czego przyczyni się również wielce prawdopodobna porażka naszej reprezentacji na boisku.

W przeddzień inauguracji Euro warto przypomnieć sobie buńczuczne zapowiedzi polityków o cywilizacyjnym skoku, jaki dokona się w Polsce dzięki organizacji piłkarskich mistrzostw kontynentu. Tymczasem powstały jedynie, z ogromnymi problemami, bardzo drogie stadiony, z którymi już jest kłopot związany z ich bieżącym utrzymaniem. Równocześnie przy organizacji Euro powstało masę rozmaitych lukratywnych stanowisk, które zajęli ludzie obecnej władzy. Spółki pracujące na rzecz Euro przejdą do naszej historii nie z powodu odniesionych sukcesów, ale w związku z rekordowymi wynagrodzeniami i sutymi premiami wypłacanymi rozmaitym prezesom, niezależnie od uzyskiwanych przez nich efektów pracy. Trzeba mieć nadzieję, że kiedyś powstanie w Polsce swoista księga hańby, obrazująca pazerność ludzi pasożytujących na organizacji Euro. Szczególnie, że owa impreza w pewien sposób dobije nasze finanse publiczne. Być może ludziom obecnej władzy wydaje się, iż umierającemu z braku leków będzie lżej, gdy będzie patrzył na piłkarskie rozgrywki na polskich stadionach, a bezrobotny chociaż na moment zapomni o swoich problemach, znajdując chwilowe zatrudnienie przy obsłudze piłkarskiej imprezy. Znając arogancję tej władzy nie można tego wykluczyć. Mam jednak nadzieję, że Polacy rozliczając obecny rząd nie zapomną także o marnotrawstwie i lekkomyślności, które towarzyszą organizacji Euro.

Na tle zaangażowania rządzących w przygotowania piłkarskich mistrzostw jeszcze bardziej widoczne staje się lekceważenie przez nich kwestii zdecydowanie bardziej istotnych dla naszej przyszłości. Dla ekipy premiera Tuska wymarzony mieszkaniec Rzeczypospolitej powinien w wolnych chwilach interesować się co najwyżej wynikami sportowych rozgrywek, bywać na stadionach, "haratnąć w gałę", oglądać jakiś niewysokich lotów program rozrywkowy i nie myśleć o otaczającym go świecie. W tym kontekście zrozumiałe stają się działania nominatów premiera-piłkarza w edukacji. Jej dewastacja sprawi, że przeciętny absolwent polskiej szkoły w przyszłości spełni zarysowany powyżej wzorzec. Zresztą w otoczeniu obecnego premiera takich ludzi już teraz nie brakuje. Ich wręcz wzorcowym przykładem jest rzecznik rządu, będący rekordzistą we wszelkiego rodzaju kompromitacjach. Dla ludzi pokroju ministrów Grasia czy Nowaka dużo łatwiejsze byłoby wymienienie meczów, na których byli, niż przeczytanych książek. W kategorii antyintelektualnych potentatów znajduje się również obecna minister edukacji, uparcie ignorująca wszelkie protesty przeciwko prowadzonej przez rząd polityce edukacyjnej, niezdolna do podjęcia poważnej dyskusji ze swoimi oponentami. Dzisiaj narodową sprawą Polaków winno być ratowanie polskiej edukacji, ochrony zdrowia i innych dewastowanych przez rządzących obszarów naszego życia, a Euro 2012 niech pozostanie w sferze elementów drugoplanowych, związanych z niezbyt wyszukaną rozrywką.

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości